[KUSIAK NA ŁAMACH] Wspomnienie o komecie Polonia - Beskidy News

Używamy plików cookie, aby pomóc w personalizacji treści, dostosowywać i analizować reklamy oraz zapewnić bezpieczne korzystanie z serwisu. Korzystając z witryny, wyrażasz zgodę na gromadzenie przez nas informacji. Szczegóły znajdziesz w zakładce: Polityka prywatności.

Witaj,

Możesz zobaczyć informacje dotyczące tylko twojego powiatu, wybierając go z listy poniżej.

 

 

Wesprzyj nas na Patronite
patronite

 

 

Nie pokazuj więcej tego okna

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Przedwczoraj minęły 3 lata od oficjalnego poinformowania przez instytut Minor Planet Center o odkryciu przez nasz zespół pierwszej powojennej amatorskiej komety na nocnym niebie. Poszukiwania komet na zdjęciach z sondy kosmicznej SOHO wymagały cierpliwości, zdobywania doświadczenia i dostępu do internetu, dzięki czemu przez kilka lat udało mi się odnaleźć ponad 160 niewielkich lodowych okruchów, przemykających blisko Słońca.

polonia2

W przypadku odkrycia komety własnym sprzętem trzeba jednak wykazać się dodatkowo niezwykłą regularnością w przeglądzie nieba, projektując na każdą noc ramowy program pracy teleskopu. Nie jest to łatwe wyzwanie, ale uzyskany efekt w postaci odnalezienia nieznanego obiektu przynosi ogrom satysfakcji.

Te kilka dni, w czasie gdy dokonaliśmy odkrycia, pamiętam znakomicie. 20 marca 2015 roku miałem okazję wraz z uczniami z Liceum Ogólnokształcącego im. M. Kopernika w Żywcu uczestniczyć w obserwacjach częściowego zaćmienia Słońca, dość głębokiego zresztą, gdzie Księżyc przesłonił ponad 70% powierzchni tarczy słonecznej. Kolejnego dnia, po krótkiej przerwie w zdalnych obserwacjach prowadzonych w Chile, który przeznaczyłem na obserwacje zaćmienia, wróciliśmy do naszego programu poszukiwawczego. W sobotni wieczór otrzymaliśmy jednak informację, że w tej samej lokalizacji w San Pedro de Atacama w Chile, Alain Maury - właściciel farmy astronomicznej, gdzie znajduje się obserwatorium Polonia, w sąsiadującym od nas o 50 metrów obserwatorium wykonał zdjęcia, na których złapał obiekt przypominający kometę.

Teleskop, jakim my dysponowaliśmy, był 4-krotnie mniejszej średnicy. Zbierał 16 razy mniej światła niż sprzęt francuskiego astronoma, zatem przypuszczaliśmy, że prędzej czy później Alain może coś odkryć. Był to dość trudny dla nas moment, gdyż w tamtym czasie przeprowadziliśmy już setki godzin obserwacji, wykonanych przez ponad trzy miesiące. Każda kolejna noc była niezwykle męcząca. Na każde problemy techniczne, jakie zdarzały się w tamtym czasie, trzeba było zareagować i wstać, niejednokrotnie w drugiej części nocy, czasem zaraz po zaśnięciu. Alain uprzedził nas, kurcze! Taka myśl troszkę przeszkadzała i obniżała morale, z drugiej strony motywowała, że odkrycie komety jest naprawdę w zasięgu ręki!

Przegląd trwał w najlepsze, aż nastała noc z 22 na 23 marca - niewyobrażalnie ciężka pod kątem pracy, a jednocześnie tak pięknie zwieńczona. Zaplanowaliśmy wówczas kolejny przegląd porannego nieba widocznego nad Chile, przygotowując projekt sfotografowania 22 pól w ciągu nocy. Jedno pole to tak naprawdę obszar nieba, pokrywany przez nasz ówczesny teleskop z kamerą fotograficzną. Sesja wystartowała, ale niestety po trzech godzinach od rozpoczęcia wystąpił błąd pracy montażu teleskopu, który całkowicie stracił orientację na niebie, co przerwało nasze obserwacje.

Zmęczony po kilkunastu nocach obserwacyjnych z rzędu otrzymałem telefon od Rafała Reszelewskiego. Załamany, obolały i niezwykle ospały miałem ochotę zamknąć obserwatorium i poinformować rano kolegów Michała Żołnowskiego i Marcina Gędka, że muszą załatwić czym prędzej poważny przegląd techniczny, by takie awarie nie zdarzały się często. W tym momencie zaważyła jednak ważna cecha, której nie brakowało mi przez lata, upór i determinacja, by na nowo przygotować program poszukiwań i rozpocząć je ponownie, dalej prowadząc aż do nadchodzącego poranka w Chile. Okazało się to strzałem w dziesiątkę!

Po południu 23 marca analizując dane, otrzymałem telefon od Rafała, który równolegle przeglądał zdjęcia i poinformował, że ma podejrzany obiekt i trzeba sprawdzić jego autentyczność. To była nasza pierwsza kometa! - poruszająca się dość szybko na tle gwiazd i zbliżająca się jednocześnie do Ziemi i do Słońca. Na zgłoszone przez nas odkrycie godzinę później odpowiedziały obserwatoria w Nowej Zelandii i Australii, które potwierdziły jego kometarną naturę. Tego samego dnia otrzymaliśmy także informację, że obiekt zgłoszony przez Alaina Maurego okazał się być jednak zwykłą planetoidą, obiegającą Słońce w pasie głównym między Marsem a Jowiszem, a pierwotne oceny, że jest to kometa, były wynikiem mocno falującej atmosfery, która powodowała delikatne rozmycie.

Na potwierdzenie odkrycia i publikację cyrkularza czekaliśmy do 26 marca. Szereg obserwatoriów z całego świata wykonał dla naszej komety stosowne pomiary, które przyczyniły się do poznania trajektorii, po jakiej się poruszała. Po ustaleniach z kolegami uznaliśmy, że nazwę komety zaczerpniemy od nazwy obserwatorium, na co przystało Centralne Biuro Telegramów Astronomicznych, nadając jej ostatecznie nazwę C/2015 F2 (POLONIA).


Minęły 3 lata. Kometa Polonia przemierza Układ Słoneczny, oddalając się w jego odległe rubieże. Za 235 lat najprawdopodobniej powróci w rejony Ziemi, kiedy następne pokolenia astronomów będą miały ponowną możliwość jej zaobserwowania.

Michał Kusiak.

 

Udostępnij

7
+7
0
Reklama

Pobierz bezpłatną aplikację

Informacje z Twojego powiatu na wyciągnięcie ręki.

Google Play

Logo Beskidy News
Masz dla nas informacje? Newsy? Widziałeś lub słyszałeś coś ważnego? Chcesz, aby Twoją sprawą zajął się reporter? Daj nam znać. Dyżurujemy całą dobę, reagujemy od razu.

 

Imię i nazwisko (*)
Podaj imię i nazwisko
E-mail (*)
Podaj adres e-mail
Temat (*)
Podaj temat
Wiadomość (*)
Napisz wiadomość
Załącznik
Dodaj załącznik
(gif, jpeg, jpg, png, zip)
Captcha (*)
Rozwiąż captchę