Genialny umysł z Milówki - wywiad z Piotrem Sporkiem - Beskidy News

Używamy plików cookie, aby pomóc w personalizacji treści, dostosowywać i analizować reklamy oraz zapewnić bezpieczne korzystanie z serwisu. Korzystając z witryny, wyrażasz zgodę na gromadzenie przez nas informacji. Szczegóły znajdziesz w zakładce: Polityka prywatności.

Witaj,

Możesz zobaczyć informacje dotyczące tylko twojego powiatu, wybierając go z listy poniżej.

 

 

Wesprzyj nas na Patronite
patronite

 

 

Nie pokazuj więcej tego okna

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nie wygrał, ale dzięki udziałowi w znanym telewizyjnym  programie zyskał pewność siebie. Piotr Sporek z Milówki wystąpił w polsatowskim „The Brain. Genialny Umysł”. Zaprezentował w nim swoje zdolności synestezyjne. - W dzieciństwie myślałem, że każde dziecko posiada takie umiejętności. Okazało się jednak, że to wyjątkowa cecha - mówi. My spotkaliśmy się z Piotrkiem i zapytaliśmy o emocje, które towarzyszyły mu podczas nagrań do programu.

the brain glowne

Anna Bodzek: Czym zajmujesz się na co dzień?

Piotr Sporek: Jestem trenerem personalnym. Zajmuję się treningami na siłowni. Pomagam klientom w utracie wagi czy w budowie masy mięśniowej. Zajęcia prowadzę w Milówce, ale pracowałem też w Żywcu i w Bielsku-Białej. 

A.B.: Skąd pomysł na wzięcie udziału w programie Polsatu „The Brain. Genialny Umysł”?

P.S.: To nie była moja inicjatywa. Podczas studiów wykonywałem w Opolu testy psychologiczne przygotowujące do zawodu nauczyciela. Przy okazji przeprowadziłem też inne badania, które wykazały, że mam silną synestezję słów i kolorów. Poszczególne słowa budzą u mnie skojarzenia kolorystyczne. Ogólnie synestezja oznacza pomieszanie zmysłów. Po kilku latach od testów skontaktowała się ze mną pani profesor Aleksandra Rogowska prowadząca badania w Opolu. Mówiła, że zgłosił się do niej producent telewizyjny i szuka do swojego programu osób o oryginalnych umiejętnościach. Zapytała czy chciałbym w nim wystąpić i czy może przekazać mój numer telefonu. Nie znałem jeszcze wtedy formuły programu, miałem wątpliwości, ale pomyślałem: dlaczego nie!

A.B.: Kiedy zaobserwowałeś u siebie takie zdolności?

P.S.: Już w dzieciństwie, ale myślałem, że każdy tak ma. Przygotowując plan lekcji układałem sobie w głowie: poniedziałek - biały, wtorek - pomarańczowy, środa - czerwony itd. Tego, że jednak nie każdy posiada takie umiejętności dowiedziałem się podczas jednej z lekcji języka polskiego w liceum. Nauczycielka mówiła o Beethovenie, który miał synestezję. Nagle wyrwałem się z ławki i krzyknąłem „Ja tak mam!”. Koleżanki i koledzy z klasy zaczęli się ze mnie śmiać. Wróciłem do domu i mówię mamie: „Mam tak jak Beethoven. Widzę kolory!”. Mama uśmiechnęła się i temat ucichł. Wtedy zainteresowałem się tym, skąd wzięła się u mnie taka synestezja. Okazało się, że to w mózgu doszło do jakichś zmian, które ją spowodowały.

A.B.: Jak wspominasz pracę na planie programu „The Brain’?

P.S.: Kręciliśmy plenery na Żywiecczyźnie przedstawiające moją osobę oraz nagranie w studiu. Jeśli chodzi o plener to miejscami zdjęciowymi były Milówka (m.in. park i siłownia), Prusów i hala Boracza. Pokazywaliśmy moje treningi i rodzinę. Praca na planie była dla mnie bardzo męcząca. Nagrania trwały cały dzień. Po kilku godzinach trzeba było powtarzać sceny, byłem już zmęczony  i trudno było mi się skupić. Pamiętam, że na Żywiecczyźnie gościł wtedy prezydent Andrzej Duda, trudno był się przemieszczać, wiele dróg było zamkniętych dla ruchu. Jak pojechaliśmy na halę Boraczą to utknęliśmy w połowie góry, było sporo śniegu. Dla warszawskiej ekipy okazało się to nie rada frajdą - auto zakopane, nie ma zasięgu. To dla nich nowość. Na co dzień w dużym mieście takich problemów nie mają. Dużo większą tremę odczuwałem podczas nagrań w warszawskim studiu. Kamera i akcja. Nie było żadnego powtarzania. Na szczęście prowadzący Jerzy Mielewski rozluźniał atmosferę.

A.B.: Miałeś okazję porozmawiać za kulisami z jurorami - Anitą Sokołowską, Mariuszem Pudzianowskim, Cezarym Żakiem i Mateuszem Golą?

P.S.: Wszyscy byli zmęczenie nagraniami i skupiali się na pracy, więc nie było okazji do rozmów. Jurorzy przygotowywali się w swoich garderobach.

A.B.: Z jakim zadaniem musiałeś się zmierzyć?

P.S.: Miałem przejść jedną z trzech dróg zaznaczonych trzema kolorami wieszając się na rękach. Na zapamiętanie dróg i kolorów przewidziana była minuta, a potem oczy miały być zasłonięte. W wykonaniu zadania przeszkodziły mi jednak odciski na dłoniach. W przeddzień postanowiłem zrobić sobie jeszcze mały trening na trzepaku na warszawskiej Pradze i poraniłem ręce. Szybko pobiegłem do apteki. Farmaceutka poinformowała mnie, że odciski będą goić się trzy tygodnie. Pomyślałem: ale przecież ja mam jutro występ! Musiałem zmierzyć się z tym zadaniem nie będąc w pełni dyspozycyjnym. Poza tym, konkurencję wyobrażałem sobie w inny sposób. Co prawda były trzy drogi różnego koloru - czerwona, niebieska i żółta, ale nad nimi znajdowała się jeszcze szara kratownica, a poniżej konstrukcja podtrzymująca,  które w moich myślach były kolejnymi drogami. Drogi te przeplatały się. Dodatkowo, między belkami podtrzymującymi konstrukcję były półmetrowe odległości. Musiałem, więc nie tylko zapamiętać kolory tras, ale też jak układać ręce. Niestety, nie udało mi się ukończyć zadania. Rany na dłoniach zrobiły swoje. Ale szło dobrze, zgodnie z wylosowanym żółtym kolorem, który miałem przejść.

A.B.: Jakie były reakcje jurorów?

P.S.: Mimo, że nie ukończyłem konkurencji to usłyszałem wiele miłych słów. To podniosło mnie na duchu. Pan Cezary Żak powiedział, że będą następne edycje, więc będę mógł jeszcze pokazać na co mnie stać.  

A.B.: Szkoda, że się nie powiodło …  

P.S.: Tak, czułem sportową złość.

A.B.: Kto kibicował Ci w studiu?

P.S.: Siostra i koleżanka. Trzymały za mnie kciuki. Do studia zapraszano dwie, trzy osoby towarzyszące danemu uczestnikowi. Odcinek z moim udziałem wyemitowany został 21 marca tego roku. Oglądało go około 3 mln osób, to sporo. Co ciekawe, ja nie widziałam odcinka przed emisją.

A.B.: Co możesz powiedzieć o swoich konkurentach?

P.S.: Oprócz mnie w programie wystąpili Marta, Bartek, Szymon i Krzysiek. Marta musiała zapamiętać kolejność stu par weselnych. Domyśliłem się wcześniej, że pojawi się ślubna konkurencja, ponieważ w studiu co krok spotykałem pary młode. Bartek układał krzyżówkę, a Krzysiek czytał od tyłu. Osobiście sprawdziłem jego umiejętność. Po programie zapytałem go kiedy premiera odcinka i poprosiłem, żeby powiedział mi to właśnie od tyłu. Zrobił to bezbłędnie. Natomiast Szymon rozpoznawał śpiew ptaków. Podziwiam ich wszystkich, ja nie poradziłbym sobie z takimi zadaniami.

A.B.: W jaki sposób po „The Brain” zmieniło się Twoje życie?

P.S.: Na pewno stałem się bardziej otwarty i pewny siebie. Czasem widzę, że np. w pizzerii ktoś na mnie spogląda i poznaje, że to ja byłem w Polsacie. 

A.B.: Jakie masz plany na przyszłość?

P.S.: Chcę przede wszystkim wrócić do zdrowia, odzyskać sprawność. W lipcu tego roku miałem wypadek - spadłem z drabiny. Złamałem rzepkę w kolanie. Cały czas trwają rehabilitacja i leczenie. Co dalej, zobaczymy.

A.B.: Myślisz o udziale w kolejnej edycji „The Brain”?

P.S.: Po występie nie wyobrażałem sobie, bym znów mógł pojawić się w programie, ale z perspektywy czasu myślę, że nie byłby to taki zły pomysł.

 

 

Udostępnij

20
+19
1
Reklama
Reklama
Fundacja Pomocy Dzieciom w Żywcu
Reklama

Pobierz bezpłatną aplikację

Informacje z Twojego powiatu na wyciągnięcie ręki.

Google Play

Logo Beskidy News
Masz dla nas informacje? Newsy? Widziałeś lub słyszałeś coś ważnego? Chcesz, aby Twoją sprawą zajął się reporter? Daj nam znać. Dyżurujemy całą dobę, reagujemy od razu.

 

Imię i nazwisko (*)
Podaj imię i nazwisko
E-mail (*)
Podaj adres e-mail
Temat (*)
Podaj temat
Wiadomość (*)
Napisz wiadomość
Załącznik
Dodaj załącznik
(gif, jpeg, jpg, png, zip)
Captcha (*)
Rozwiąż captchę