W okolicy szkoły nr 5 w Żywcu dziś po południu pojawiła się straż miejska. Nieprzypadkowo. Odbywała się właśnie wywiadówka, a rodzice z różnych stron miasta i okolic sumiennie przybyli spotkać się z wychowawcami i sprawdzić postępy swoich pociech na koniec półrocza.
Większość dojechała samochodami, które zostawili wzdłuż drogi, gdyż w rejonie najliczniejszej żywieckiej szkoły podstawowej nie ma wygodnego, ogólnodostępnego parkingu, a osiedlowe miejsca do parkowania są zawsze zajęte. Rodziców do szkoły zaprosił także burmistrz Antoni Szlagor, który tego dnia w szkole nr 5 referował plany spółki Beskid na budowę ciepłowni opalanych odpadami RDF. Wcześniej opowiadał na ten temat w innych szkołach w trakcie spotkań z rodzicami.
- To się w głowie nie mieści. Straż Miejska wyczaiła łatwy kąsek. Za każdym razem, gdy w szkole jest wywiadówka, podjeżdżają i kasują mandaty za złe parkowanie – irytowała się jedna z matek. – Mnie ostrzegł mąż, żeby nie parkować auta pod szkołą, ale inni rodzice co mieli zrobić? Miasto tylko obiecuje rozwiązać problem z postojem w tej okolicy, zwłaszcza przyrzeka to w trakcie kampanii wyborczej, a temat od lat jest niezałatwiony i jeszcze na nim zbijają kasę.
Faktycznie, podczas poprzedniej wywiadówki sytuacja wyglądała podobnie.
- Gdzie mam zostawić auto? Nie będę szła pół miasta na nogach, bo akurat wczoraj na oblodzonym miejskim chodniku zwichnęłam nogę. To jakaś paranoja – irytowała się inna kobieta, której o mały włos żywieccy strażnicy nie wlepili mandatu. Tak czy owak za łamanie przepisów ruchu drogowego grożą mandaty.