Wczoraj w Kościele św. Jakuba w Simoradzu odbył się pogrzeb 53-letniego kapłana Marka Kuliga.
- Był niezwykłym człowiekiem. Każdy, kto poznał go bliżej, był ujęty jego pokorą, uśmiechem, jego inteligencją i wysublimowanym żartem. Potrafił sobie zjednywać ludzi. Miał w sobie tyle ciepła i pokory – zauważył prowadzący mszę ks. Roman Berke.
Przypominał też, że przez ostatnie 16 lat swego życia Kulig zmagał się z chorobą.
- Nie wszyscy o niej wiedzieli. On nigdy się nie skarżył – podkreślił administrator parafii w Górkach Wielkich i zwrócił uwagę, że ostatnie dwa miesiące, kiedy stan zdrowia pogarszał się z dnia na dzień, ks. Marek przyjmował ból i upokorzenie z wdzięcznością – wobec Boga i ludzi, którzy otoczyli go opieką.
Po mszy uczestnicy pogrzebu towarzyszyli zmarłemu kapłanowi w ostatniej drodze na przykościelny cmentarz w Simoradzu.
Ks. Marek Kulig urodził się 5 grudnia 1966 r. w Trzeboszowicach. Pochodził z parafii św. Franciszka z Asyżu w Bielsku-Białej Wapienicy. Po przyjęciu święceń kapłańskich w bielskiej katedrze w 1993 r. pracował m.in. w parafiach: św. Barbary w Czechowicach-Dziedzicach, Najświętszego Serca Pana Jezusa w Kętach-Osiedlu, śś. Ap. Piotra i Pawła w Skoczowie i Narodzenia NMP w Kończycach Małych. W sierpniu 2016 r. został administratorem parafii św. Jakuba w Simoradzu. Regularnie sprawował tzw. msze św. trydenckie, w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego.
Zmarł 8 lutego br.