Czasem wystarczy tylko na kilka kilometrów zjechać z głównej drogi, by wpaść w inny, niemal magiczny świat, o którym nie jest napisane w każdym przewodniku. Tak jest w przypadku miejscowości Korytnica Kupele.
Znajduje się kilkanaście kilometrów za Rozemberokiem w kierunku Bańskiej Bystrzycy. Bardzo krótko po skręcie z głównej drogi wpadamy w inny świat. W ciasną dolinkę, wciśniętą pod niemałe szczyty Niżnych Tatr, na które zresztą prowadzą stamtąd szlaki.
Korytnica to kilkanaście, może kilkadziesiąt zabudowań na małym obszarze. Według wikipedii to uzdrowisko, które go historia sięga XVI wieki. Niestety XXI wieku dotyczy koniec tej historii, póki co przynajmniej, gdyż kurort został zamknięty w 2003 roku... Według tej samej wikipedii w 2013 r. francuski przedsiębiorca chorwackiego pochodzenia w 2013 roku reaktywował część uzdrowiska, rekonstruując między innymi cztery ujęcia wody (prameny) i restaurację. W tym miejscu informacja wikipedii się kończy. Wiele wskazuje na to, że że inicjatywa francuza nie przetrwała pandemii. Znaleźć tam bowiem jeszcze można informacje o maseczkach i są one jaki jedne z ostatnich przejawów życia tam. Tutaj właśnie tkwi clou sprawy Korytnicy dnia dzisiejszego. Część czynna do 2013 rok jest już znacznie zdewastowana. Natomiast ta, działająca do COVID-u wygląda na dziś tak, jakby nagle i w jednym momencie wszyscy goście i pracownicy uciekli stamtąd porzuciwszy wszystkie czynności służbowe i przedmioty, łącznie ze sztućcami na stole, co widać zza okna.
Poza tym można zaczerpnąć wody mineralnej z ujęć lub wyruszyć na trasę górską w klimacie "urbexu".
